Asi przygód kilka, czyli opowieści kudłate

Jako ciekawostkę przyrodnicza dodaję kilka przygód Asi, dziewczyny, która też kocha BL-ki   :)

Szalone miłości początki, czyli z pamiętnika Asi

Kochany Pamiętniczku!

Ja nie wiem… noooo…. Naprawdę nie wiem, jak o tym opowiedzieć. Tyle się stało.

Od czego zacząć?

Bo na początku Elka mi wysłała linki do takich filmików z netu i mówiła, że muszę zobaczyć, bo są zajebiste. A jak zapytałam, co w nich takiego zajebistego, to powiedziała, że niespodzianka, i że mi kapcie spadną. Za bardzo jej nie wierzyłam, ale sobie myślę, że oki, co mi szkodzi i tak mnie będzie dręczyć, więc na odczepnego włączyłam.

Na początku tak sobie oglądałam bez przekonania, jak dość ładni kolesie w jakimś dziwnym języku coś gadali. Jeden do drugiego strasznie się rzucał, że jest wstrętnym pedałem, że go nienawidzi i nie chce z nim mieszkać (bo to akademik był), a tamten mu się postawił, że nie musi się tłumaczyć, bo nic złego nie zrobił. I tak się zaczęło. Ogłupiło mnie początkowo, nie trybiłam, o co chodzi. Ale jak się wciągnęłam… to mi budzik zadzwonił, bo już siódma była i musiałam iść do szkoły. Nie wiem, jak było w szkole, bo nie pamiętam.

Gdy wróciłam do domu, to odleciałam na pięć godzin, a gdy się zbudziłam, to znowu sobie włączyłam ten serial. Nazywa się „TharnTypeTheSeries”, produkcja: Tajlandia. Sprawdziłam sobie wszystko, żeby przy rozmowie z Elką nie być tępą dzidą. No i mi się wyjaśniło, w jakim to dziwnym języku gadali. Ha! Pierwszy raz coś takiego oglądałam, nigdy wcześniej nie widziałam nic tajskiego, ani o miłości między facetami.

O matko!, co tam się działo! Ja nawet nie wiem, jak o tym pisać. Jak oni się całowali! Kto nie widział, ten nie uwierzy, że się tak można całować.

A jaki ja cringe zaliczyłam, jak on mu pod prysznic wlazł?!? OMG! Myślałam, że mu da po mordzie i tyle z tego będzie, ale jednak go nie walnął. Ja nie wiem dlaczego. A właściwie wiem, bo jakby mi taki facet wlazł pod prysznic, to też bym się wściekła, ale bardziej bym żałowała, jakbym nie skorzystała z okazji. No bo jak wyrzucić takiego Tharna, no jak? Idealny jest! Crush!

A wiesz jak ja się spłakałam? Wyłam jak głupia, jak Type opowiadał o swoim dzieciństwie i jak go seksualnie wykorzystano, a potem wyłam jeszcze mocniej, jak była historia Tara o tym, jak go zgwałcono. Ja nie mogę… mnie zawsze rozwala, jak takie rzeczy słyszę, ja mam wtedy taką potrzebę, żeby wziąć nóż i jaja uciąć wszystkim takim bydlakom, a potem do więzienia wsadzić, jako sexzabawkę dla morderców, bo śmierć, to za lekka kara dla zwyrodnialców. Sorki, że się uniosłam, ale nawet nie wiesz, jak mnie serce boli, gdy sobie o tym przypomnę. I jeszcze ta opowieść Tharna, że jak miał czternaście lat, to go koleś w szkole na brutala przeleciał, aż się Tharn pochorował. Noż…! Jak można być takim naiwniakiem?! Aż dziw, że taki fajny z niego zrobił się facet.

Na szczęście to tylko część tej historii, bo jest też dużo śmiechu. Ryczałam ze śmiechu za każdym razem, gdy pojawiał się Techno. Był boski! On ciągle podpadał Type’owi, choć był jego najlepszym kumplem. A gdy oberwał w nocy majtkami, to tak się śmiałam, że aż mamę zbudziłam :)

Dobrze, że nie weszła do mnie, jak były inne sceny, bo by mi zabrała laptop. A były sceny, TE sceny. Uffff, gorąco mi było i naprawdę aż się podjarałam. Niby nic, ale takie to było jakieś prawdziwe, że się zawstydziłam, jakbym podglądała, a to tylko film, no nie?

A największe OMG! i WTF? miałam jak Type powiedział do Tharna „uprawiaj ze mną seks”, ale mną wstrząsnęło! Poduszkę pogryzłam, żeby nie piszczeć. A potem jeszcze oszalałam, gdy całowali się z kostką lodu! Ja muszę, muszę kiedyś sprawdzić, jak to jest!

Gdy ze sobą zerwali, to myślałam, że mi serce pęknie. Niby wiem, że to tylko film, ale tak mi się zrobiło żal, że znowu ryczałam. To było okropne. Na początku myślałam, że Type’a ubije tępym narzędziem za tą akcję, ale jak potem okazało się, o co chodziło i że to było po to, żeby zdemaskować Lhonga, to mi kopara opadła. Takiego twista się nie spodziewałam. I potem jak się pogodzili, to ja jeszcze raz płakałam. Na koniec znowu całowali się z kostką lodu. Ja też chcę!

Takiej miłości w serialu to ja jeszcze nigdy nie widziałam. Nie dość, że dwóch chłopaków, to jeszcze taki żar, czułość i oddanie, że się rozpłynęłam. Nigdy nie myślałam, że dwóch całujących się i przytulających się facetów może ze sobą wyglądać tak ładnie a historia ich miłości może być tak wzruszająca. Niby mój kuzyn ma chłopaka, ale oni głównie się kłócą, więc czułości u nich nie widziałam.

Tyle, co ja się naśmiałam, nawściekałam i napłakałam przez te dwie noce, to mi na cały rok wystarczy. Szokło mnie. Elka miała rację, warto było.

Jacy ci główni aktorzy są fajni! Jeden to Gulf czyli Type, a drugi to Mew czyli Tharn. Kochani są i jeszcze poza filmem też wyglądają, jak para, na YT dziś widziałam. Mam nadzieję, że nie są parą, bo ten Mew to jest takim słodziakiem, że mi strasznie serce bije, jak o nim pomyślę i ma takie urocze imię Mew, jak tak sobie mówię to na głos, to mi wychodzi prawie jak „MÓJ”… Mój...Mój…

Ech! Jak się wyśpię, to sobie znowu obejrzę. Moja nowa miłość!

I jeszcze coś… po ostatnim odcinku, ledwo ogarnęłam zapłakaną gębę, a już mi budzik zadzwonił, że siódma. No to zebrałam się do szkoły. Jak już byłam pod szkołą, to mi pod nogi wlazł Piotrek, ten dupek z 3c i znowu zaczął mnie zaczepiać i nabijać się ze mnie, że jestem mała łajza z metra cięta. I wtedy, ja taka niewyspana i nieprzytomna, wyrwana z moich pięknych wizji, wściekłam się i pchnęłam go na tą zieloną ławkę pod ogrodzeniem. Usiadł z rozpędu i zaskoczenia, a ja wlazłam mu na kolana, przycisnęłam jego ręce do oparcia i powiedziałam, że jak się nie odczepi to mu zrobię z dupy jesień średniowiecza tępym dildo (ja, nawet nie wiem, co to dokładnie oznacza, ale zacytowałam to, co mówi mój kuzyn do narzeczonego, gdy jest na niego wściekły) i żeby wykorzystał usta do czegoś lepszego niż gadanie głupot… i go pocałowałam. Jak Tharn Type’a w barze. I sobie poszłam.

Potem pogadałam z Elką o TharnType, przeżyłam lekcje, wróciłam do domu i uświadomiłam sobie, że chyba mi odbiło. A potem dostałam wiadomość, od Elki, że Piotrek mnie szuka i wszystkich pyta, gdzie mieszkam.

Nie wiem, jak ja jutro pójdę do tej szkoły…

Muszę sobie wydrukować, jakieś fotki MewGulfa :) Ech, życie jest jednak piękne :)

****

Z pamiętnika Asi, czyli wonne miłości meandry

Pamiętniczku!
Nie uwierzysz, jak ci opowiem, co mi się dzisiaj przytrafiło! Możesz zgadywać, ale i tak nie trafisz! Orgazm, normalnie! Ale wiesz, taki w głowie, na niby, bo ty wiesz, że ja nie tego…
No, w każdym razie – ZOMBIE! Nie przesłyszałeś się - zombie. Taki żywy trup. Chociaż w sumie martwy, ale chodzi i gada i w ogóle.
Rozkminiałyśmy właśnie nowego ajfona Elki w parku nad rzeką. Tak sobie siedzimy i patrzymy, a tu nagle nam za plecami jakieś: „huhu!”. Zdawało nam się, że to palant jakiś na wagarach łazi, więc my do niego nic. A tu znowu: „huhu!” i zaczęło śmierdzieć. Obrzydliwie jechało. Pomyślałyśmy sobie, że się pojeb w czymś ufajdał, odwracamy się i już miałam go zhejtować, ale mnie zatkało.
Stał tam taki oberwaniec. Dosłownie oberwaniec. Lewa ręka mu się oderwała i w prawej ją trzymał. Ciuchy miał zgniłe. Zęby mu sterczały, bo twarz mu odpadła i oczy wypłynęły i tylko jakieś resztki mu wisiały. Fuj! Na nogach się chwiał i się bałam, że na nas się zwali.
Wmurowało nas w murawę. Chciałam uciekać, ale ruszyć się nie mogłam. Elkę pierwszą puściło, zerwała się, pociągnęła mnie i wstałam. Mało pawia nie puściłam, tak mnie wygięło od tego smrodu. Zaczęłyśmy się wycofywać. Na szczęście nie ruszał się, chciałyśmy wiać, ale zaczął gadać. To było dziwne, bo fonia do wizji nie pasowała. Ruszał zgniłą szczęką, jakieś kawałki mu odpadały, a głos miał całkiem miły. Powiedział do nas „Panienki”. Hehe! Poprosił, żebyśmy wysłuchały jego historii i czy byłybyśmy tak dobre i mu pomogły. No w sumie czemu nie. Jeszcze nie ma tak źle, żeby człowiek człowiekowi nie pomógł, nawet jeśli nie żyje i śmierdzi.
Zatkałyśmy nosy chusteczkami do demakijażu i trochę pomogło. A on opowiadał, jak to za życia miał ukochaną, ale nie traktował jej poważnie i to się na nim zemściło. Trzydzieści lat leżał w ziemi i gnił, ale nie umarł tak całkiem, bo mu się wciąż dusza ciała trzymała. I straszne to były tortury. Ale gdy koło cmentarza zaczęli budować nową galerię, to go wykopali (chyba trochę się w cmentarz wkopali) i ruszył na poszukiwanie osoby, która by go od klątwy uwolniła. I nas spotkał. Aż dziw, że się tak daleko dowlókł, po drodze różne części mu wypadały i odpadały i niewiele widział. Nas to nosem wyczuł. Powiedział, że pachniałyśmy mu anielsko i soczyście i że gdyby miał w ciele jeszcze jakieś soki, to by mu szybciej krążyły. Błe! Nie dość, że trup, to jeszcze obleśny. Mówił, że ta jego panna kazała mu podpisać, że będzie z nią na śmierć i życie. To podpisał. Ale potem ją rzucił i znalazł sobie inną. A potem jej kuzyni, tej wcześniejszej, ubili go w jakiejś bramie. Ocknął się w trumnie z karteczką na piersi. Poznał, że to była ta obietnica, którą jej podpisał „ Będę Cię, Amelio, kochał na śmierdź i życie. Twój Na Zawsze Ryszard”. Wyciągnął kartkę i prosił, żebyśmy błąd poprawiły. Ponoć to miało mu pomóc umrzeć naprawdę. Kartka się ledwo kupy trzymała, ale dało się tam coś napisać. Elka wzięła i poprawiła.
Zabrał kartkę i dziękował strasznie i poszedł sobie w końcu. Ale daleko nie odszedł, stanął, ręce podniósł, lewą w prawej, pomachał nimi do nieba i czekał i nic. Popatrzył na kartkę resztkami oczu i zaczął coś tam mamrotać o niedouczonych pindach. Mocno mu dopiekła ta jego była.
W każdym razie to była mocna przygoda. I dobry uczynek.
Dumna jestem z Elki, że mu tak fajnie poprawki na tej kartce zrobiła: „ Będę Cię, Amelio, kohał na śmierdź i życie”. Elka sporo czyta blogów w necie, zna się na rzeczy.

 ***

 Te dziewczyny są trochę jak Asia i Elka:)

 Image from a Kyoto Municipal Transporation Bureau poster 'Let's take the subway!', 2013-18. Picture: Kyoto Municipal Transporation Bureau

 ****

Z pamiętnika Asi, czyli seks z gwiazdoł

Kochany Pamiętniczku!

Normalnie GWIADA!!!!
Prawdziwa GWIAZDA dziś była u nas w galerii, tej wiesz, co ją na kawałku cmentarza wybudowali, pamiętasz? I ta GWIAZDA to nie byle co, tylko piosenkarka. Elka powiedziała, że rangi światowej.
I ja ją widziałam, tą gwiazdę, bo byłam blisko. Ale szok! Mówię ci, szok straszny i powalający! A Elka poprosiła o autograf. Ma w zeszycie do matmy napisany, z serduszkami. Podpis z serduszkami, nie zeszyt, jakby co.
I ta gwiazda śpiewała. Pięć piosenek zaśpiewała, na scenie koło fontanny, tam za J&K, przy jubilerze. Występ był z okazji pokazów makijażu i targów biżu. Zaprosili znaną piosenkarkę, żeby uświetniła obchody tej imprezy. Elka powiedziała, że to święto piękności, a jakiś starszy pan powiedział, że to obraz próżności. Nie wiem o co mu chodziło, bo wcale nie było pusto, właśnie dużo ludzi było.
Mnie i Elkę chcieli nawet na scenę zaprosić, żebyśmy się dały pomalować i zrobiliby nam zdjęcia. Ale ja nie chciałam, bo nie lubię jak mi ktoś twarz dotyka. Sama się maluję i nie cierpię jak mi kto przy oczach grzebie. A jak mnie kiedyś Elka swoim błyszczykiem malowała, to od tego otwarcia buzi, aż się zaśliniłam. Głupio by mi było tak przy ludziach i na scenie. Ja nie chciałam, a że Elka jest moją najlepszą przyjaciółką, to też nie poszła, choć było jej trochę szkoda. Zła była chyba nawet na mnie, ale jak potem zobaczyłyśmy, jak wymalowali te dziewczyny, co się zgodziły, to jej wku.rw przeszedł, bo wyglądały jebitnie źle. Choć taka ruda małpa za nami mówiła, że to artystyczne. Tiaa, ja artystką całe szczęście nie jestem i jeszcze odróżniam jak coś jest ładne od tego, co jest beznadziejne.
Stałyśmy tam długo, aż nas nogi rozbolały. Skoczyłyśmy na górę, na jakieś frytki i napój, i trochę sobie posiedziałyśmy. A ludzi było normalnie tak dużo, jak w niedzielę! Poza świętem piękności, chyba jakieś przeceny były na walizki i buty, i galanterię skórzaną. Fajne słowo ta galanteria, kojarzy mi się z galaretą, będę sobie musiała w słowniku babci sprawdzić, co to jest tak dokładnie, bo jestem ciekawa. A mówiłam ci, że babcia powiedziała, że z całego tego wybrakowanego pokolenia jej wnucząt jestem najbystrzejsza i żywi nadzieję, że skończę przynajmniej ogólniak? No to ci mówię. Miło mi się zrobiło, bo dała mi właśnie słownik i pochwaliła, że dobre ze mnie dziecko, choć wyglądam jak laputita. W moim słowniku nie ma tej putity, ale sobie potem poszukam w internecie.
Jak tak sobie siedziałyśmy na górze i oglądały ludzi, to usłyszałyśmy z dołu, że zapowiadają tą GWIAZDĘ. Zdziwiłyśmy się, bo nie czytałyśmy całego plakatu, bo i tak byłyśmy na miejscu, to i tak byśmy zobaczyły, co będzie.
Zjechałyśmy na dół i ustawiłyśmy się pod sceną. Techniczni strasznie długo się rozkładali i znowu nas nogi rozbolały. Ja miałam baleriny, to luz, ale Elka wzięła sobie obcasy i już nie mogła. W końcu usiadłyśmy na podłodze i było nam wszystko jedno, bośmy się zmęczyły trochę tym świętowaniem. Jeden techniczny mi się spodobał i robiłam do niego słodkie oczy, ale trochę stary był, miał ze 24 lata. Za dużo jednak dla mnie, chociaż Elka lubi, tylko ona woli blondynów, a ten miał brązowe włosy.
W końcu zaczęła śpiewać GWIAZDA. Pięć piosenek zaśpiewała, zupełnie jak w radiu i poszła sobie gdzieś z ochroniarzami. I to był właściwie koniec. Podobało mi się, ale jakieś krótkie było. Jak ja bym była gwiazdą, to pośpiewałabym jeszcze dla ludzi, bo chcieli. Ale ona nie chciała i poszła sobie. Ale się w sumie nie dziwię, że nie śpiewała i się zmyła, bo cały czas na scenie były z nią duchy, wiesz, te, co ich kości rozkopali na kawałku starego cmentarza. Oni teraz wszyscy w galerii siedzą, 23 śmierdzące duchy. Mówiłam ci? No, to ci mówię. I jak był koncert to sześć z nich latało po scenie i gibało się koło GWIAZDY i wyli, że marzy im się „seks z gwiazdołłłłl”. Oblechy! Mi też przeszkadzali, ale ja się przyzwyczaiłam i olewałam ich. Ale piosenkarka musiała ich wyczuć, bo miała niewyraźną minę.
Ja tam się już uodporniłam na duchy, widzę je i nic na to nie poradzę. To też mam po babci. Babcia nazywa to anormalną wrażliwością astralną. Trudno. Jedni dziedziczą wielki nochal, inni marne włosy, a ja widzę duchy. Mnie to nie rusza, mimo całej mojej wrażliwości, jestem odporna, choć przeszkadza mi smród. Mówię ci, duchy śmierdzą, zwłaszcza te świeże, bo ich się jeszcze grób trzyma, te bardziej przeźroczyste, stare pachną nawet nie najgorzej, tak jak stare książki. No, nic nie poradzę.
Mówiłam o tym Elce, ale innym nie mówię. Tylko babcia wie. Nie ma się co przed ludźmi obnażać z osobistości.
Połaziłyśmy jeszcze trochę. Duchy poznikały w swoich ulubionych kątach. Potem poszłyśmy do domu, bo jutro trzeba iść do szkoły. Czwartek i piątek musimy przesiedzieć na lekcjach, żeby nam frekwencji nie zabrakło do skończenia klasy.
I to tyle. Powiem ci, że fajny dzień to był. W końcu nie co dzień spotyka się GWIAZDY.

***


 

Komentarze